wtorek, 13 lutego 2018

Frozen Battle the THIRD - sprawdzian formy przed sezonem 2018 - 3. zimowa Bitwa o Łódź

fot. festiwalbiegowy.pl

Dla każdego, kto regularnie zapisuje się na zawody sportowe co roku przychodzi czas na "Tę Pierwszą" - imprezę, która otwiera sezon i jest swojego rodzaju sprawdzianem formy na kolejny rok.
W 2018 takim eventem była dla mnie 3. zimowa Bitwa o Łódź.
CO, GDZIE, KIEDY, JAK?

Frozen Battle the Third - pod taką nazwą można było znaleźć opisywane wydarzenie na facebooku. Odbyło się ono 10.02.2018 r. oczywiście w Łodzi, konkretnie w Lesie Łagiewnickim. Całkiem malownicza miejscówka - ładny park urozmaicony terenowo - pagórki, stawy, mokradła. Z racji panującej temperatury dwie ostatnie pozycje można było uznać za "nawierzchnię utwardzoną"- od kilku dni było poniżej zera.

ORGANIZACJA

Biuro zawodów zlokalizowane było przy ul. Okólnej 183 w budynku  SP 61. Dogodna lokalizacja niedaleko zjazdu z A1 sprawiła, że z dojazdem nie było problemów. Podejrzewam, że lokalsi dojeżdżający z centrum miasta musieli się znacznie bardziej nagimnastykować. 
Na miejscu, poza miejscem odbioru pakietów, do dyspozycji mieliśmy szatnie damką i męską, prysznice oraz depozyt, który był zarazem miejscem rozgrzewki - mieścił się na sali gimnastycznej szkoły.
Był również catering, który uraczył zmordowanych przeprawą biegaczy ciepłą grochówką i herbatą.
Odnośnie organizacji, wszystko było poprawnie. Było kilka drobnych niedociągnięć, jednak nie był one szczególnie uciążliwe. Jak udało mi się ustalić twórcom imprezy zabrakło nieco czasu . Pierwotnie zawody miały się odbyć miesiąc wcześniej, w innym miejscu, jednak z powodu zakazu wejścia do (docelowego) lasu (niedawne wichury połamały tam drzewa, było zbyt niebezpiecznie). Trzeba było zadbać o wszystko od nowa, a okres ferii przysłużył się niskiej frekwencji wśród wolontariuszy. Zmiana terminu spowodowała również redukcję liczby uczestników - na starcie stanęło nieco ponad 40 osób.
Lekkie zacięcie pojawiło się przy odbiorze pakietu - nie wziąłem ze sobą potwierdzenia wpłaty, nie było go również na wydrukowanych listach. Całe szczęście wszystko szybko się wyjaśniło i mogłem  odebrać co moje. 

PAKIET STARTOWY

Może nie było rewelacji, jednak jak na bieg, który kosztował 60 zł nie ma się co czepiać. Otrzymałem:
  • numer startowy
  • czip do pomiaru czasu
  • kubek z logo Bitwy o Łódź
  • czapkę- taką zwykłą, bez nadruków- do wyboru były trzy kolory, ja wybrałem czarną
  • broszurki informacyjne i ulotki od sponsorów
A po biegu:
  • medal
  • posiłek (wspomniana grochówka i herbata)
TRASA I PRZESZKODY

Do pokonania mieliśmy dwie pętle, w sumie ok 8,5 km. Ścieżka, po której przyszło nam się ścigać była całkiem przyjemna i malownicza - trochę pagórków, trochę prostych i trochę "na skuśkę" przez las. W niektórych miejscach trasa mogłaby być lepiej oznakowana.
Przeszkody były w większości naturalne - różnego rodzaju wzniesienia, powalone drzewa, czy ścięte gałęzie rozrzucone pod nogi. Przebiegliśmy się również po zamarzniętym bagnie i stawie. Przeszkoda wodna okazała się być lodową - niestety (lub na szczęście) nie udało się skuć pokrywy i dopiero na drugiej pętli ci, którzy mieli mniej szczęścia dostąpili zaszczytu zamoczenia nóg. Mnie w tym gronie nie było. Swoją drogą to było dość przerażające - idziesz sobie, spod nóg rozlega się co chwila "chrup, chrup", a ty nie wiesz czy wpadniesz po kolana, czy może po szyję.
Jeżeli chodzi o atrakcje postawione ręką ludzką, to przyszło na się zmagać np. z targaniem opony - zarówno w biegu, jak i czołgając się. Organizatorzy rzucili też uczestnikom kilka kłód pod nogi - wystarczyło je przeskoczyć. Nasza celność wystawiona była na próbę podczas rzutu podkową do opony.
Najwięcej problemów sprawiło uczestnikom wspięcie się po linie na mostek, wejście nań i dalszy bieg. Mnie udało się to bez większych problemów - próba siły zaliczona!

MÓJ WYNIK

Raczej nie ma się czym chwalić. Choć 35. pozycja brzmi nie najgorzej, to wystarczy dodać, że po mnie na mecie zameldowało się zaledwie 8 osób, a jedna zakończyła rywalizację po pierwszym okrążeniu i już nie jest tak fajnie. O ile siłowo i wytrzymałościowo jest u mnie nie najgorzej, o tyle z bieganiem mi ostatnio nie po drodze. Muszę nad tym popracować. 
Pocieszający jest fakt, że spora część uczestników to zawodnicy z najwyższej półki polskiego OCR, którym stopnie podium nie są obce

PODSUMOWANIE

Sezon 2018 uważam za otwarty. Przede mną długa i ciężka droga do wymarzonej formy. Frozen Battle the Third to spoko impreza - nie za ciężka, nie za lekka w sam raz na początek. Mimo kilku wpadek organizacyjnych bawiłem się naprawdę dobrze i miło wspominam tamtą sobotę. Czekam teraz na  letnią edycję, chętnie zobaczę jak Bitwa ewoluuje.

Kuba Staszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz